Budując Boże Imperium
Ile może się wydarzyć jednej deszczowej niedzieli?
Może trochę kultury? Na przykład wspominkowa wystawa zdjęć podsumowująca przyjaźń europewaitsowo-znievovską przygotowana przez Jagę i Lidkę? A potem spektakl na zwieńczenie poranka składającego się z jutrzni, śniadania, porannej Mszy i obowiązkowej kawy u księdza Vladka? Czemu nie! Nasi aktorzy, czyli Youthsy i Senior Youth Leszek, pod opieką reżyserki Gosi, wystawili Pasję, która za każdym razem, dzięki swojej prostocie i sile wyrazu, tak samo nas porusza. A widzów mieli wymagających, bo mieszkańcy Dobrego Pastiera niedawno wystawiali spektakl naprawdę robiący wrażenie, nawet na nagraniach.
A może… jakaś wycieczka? Zdecydowanie, i to zupełnie niezwykła! Ks. Vladko pokazał nam parę z założonych przez niego (i Ducha Świętego, bo to był cud za cudem) ośrodków dla osób bezdomnych. Kiedy Europe Waits trafiło do Klastora po Znievom po raz pierwszy 12 lat temu, dom był jeden i mieszkało w nim 60 mężczyzn. Dziś mieszka ich… 750 w 18 domach. Nie tylko liczby robią tu wrażenie. Byliśmy pod wrażeniem organizacji tych miejsc – tego, że jest wyraźny podział obowiązków, a panowie są angażowani do pracy na swoje możliwości – zajmują się zwierzętami (mają, m.in. owce, krowy, świnie, osiołki i kury) i wyrabiają produkty, które są potem wystawiane na sprzedaż: sery, dywaniki i słowacki rodzaj strucli. Pracują też na zewnątrz ośrodków, na przykład przy robotach budowlanych. Dla tych, co mogliby nie doceniać do końca, jakie Siły pomagają ks. Vladkowi stać na straży tych przedsięwzięć, mamy parę historii o powstawaniu kolejnych ośrodków. Jest tu wszystko: dom oddany na wynajem na 20 lat za darmo, starsza pani ofiarowująca 100 tys. euro, czyli dokładnie tyle, ile było potrzebne na zakup kolejnego ośrodka, czy państwo, którzy od lat bezskutecznie próbowali sprzedać dom w górskiej dziczy, aż trafił się ks. Vladko szukający dokładnie takiego miejsca. Hitem był budynek, który miał się stać… domem publicznym, ale siostry z pobliskiego zakonu tak modliły, żeby do tego nie doszło, że pomysł padł z powodu… nagłej śmierci właściciela.
Ks. Vladko na naszą żartobliwą uwagę, że 18 domów to już megalomania, stwierdził, że buduje Boże Imperium 😉. I to luksusowe, bo w jednym z domów jest nawet relaxačné centrum, czyli jacuzzi. Owszem, skorzystaliśmy. Jak to mówił święty Paweł – umiemy klepać biedę i umiemy też obfitować. Co dom to historia, ale to i tak nic w porównaniu z historiami ich mieszkańców. A rytm życia wyznaczają w nich czas na modlitwę i pracę. Ksiądz Vladko zna wszystkich po imieniu.
Niedziela bez uwielbienia dniem straconym? No zdecydowanie! Zresztą jak lepiej ją wykorzystać niż na spotkanie z Panem i w Eucharystii, i w innych ludziach. Tak też na koniec dnia zebraliśmy się w kościele, by wspólnie uwielbiać Boga. Nauczyliśmy się też dwóch pieśni po słowacku, w tym jednej polsko – słowackiej (Chwalę Ciebie Panie), dzięki czemu mogliśmy śpiewać razem i nauczyć mieszkańców domu wersji po polsku. Szło im naprawdę świetnie. Luiza opowiedziała o tym, jak król Dawid tańczył i śpiewał przed Arką Przymierza, więc i my chcieliśmy się poczuć jak królowie przed majestatem Pana, zjednoczeni wspólnym śpiewem na Jego cześć. Akompaniował nam niestrudzony Michał, który na gitarze potrafi wygrać wszystko. Dał mu Pan taki dar i wykorzystuje go do ostatniej kropelki.
Zdarzyło się tyle dobrego, że mieliśmy wrażenie, że już minęły dwa tygodnie, a to dopiero początek. Chwała Panu!







