Can I help you?
Jaga i Magda jako pierwsze dojechały do Novego Sadu. Miały mnóstwo szczęścia,gdyż po pierwsze udało im się dojechać jednym stopem, po drugie na przystanku autobusowym podszedł do nich chłopak i spytał „Can I help you?”. Biedaczyna nie wiedział jeszcze, co go czeka. Tym chłopakiem był Brańo, o którym teraz będzie sporo! Zaprosił dziewczyny do siebie do domu, a jego żona, Tanja, poczęstowała je obiadem. Szybko się zgadali, co i jak i od razu zaczął nam szukać pracy i miejsca do spania. Sporo opowiadał o tym, że jest baptystą i o działalności protestantó w Serbii. Ba! Zaprosił na chwilę także pastora. Nawet nie zauważył, kiedy do jego niewielkiego mieszkania zjechał się cały EuropeWaits! Wieczorem Tanja i Brańo pojechali z nami na katolicką mszę do kościoła św. Jerzego. Poznaliśmy księdza, który załatwił nam nocleg w domu pielgrzyma przy kościele Matki Bożej Śnieżnej. Zanim tam jednak pojechaliśmy, wzięliśmy udział w wielbieniu, zorganizowanym przez Kościół LifeGate. To było ciekawe przeżycie, gdyż większość z nas po raz pierwszy uczestniczyła w tego rodzaju modlitwie. Zostaliśmy tam pięknie przyjęci i powitani i wyszliśmy pod wrażeniem organizacji protestantów w Serbii. W poniedziałek od rana sprzątaliśmy dom, w którym spaliśmy. Najwięcej czasu spędziliśmy w kuchni, ale było warto! Łolaboga! Wieczorna satysfakcja była nie do opisania. We wtorek pojechaliśmy do Pivnicy, czyli rodzinnej wsi Brańa i Tanji. Mieszkają tam głównie Słowacy, więc wreszcie było nam się w miarę łatwo dogadać. Poznaliśmy ich wspaniałe rodziny i przyjaciół. De facto zebrał się niezły tłum 🙂 Pomagaliśmy im przy remoncie domu. Było malowanie okien i drzwi, układanie drewna, sprzątanie, szlifowanie ścian i wiele innych atrakcji. Pracę przerywaliśmy tylko na kawkę i najpyszniejsze na świecie wypieki mamy Tanji. Wieczorem był przepyszny grill, na który przyszli też znajomi naszych gospodarzy z organizacji Youth for Jesus Serbia. Wśród rozmów i wspólnego śpiewania był także czas na dzielenie się Słowem i świadectwami.
Prawie czterdziestostopniowy wtorek upłynął nam na pracach remontowych i chowaniu się w cieniu. Popołudniu Brańo i Tanja wrócili z nami do Novego Sadu i z ciężkim sercem przyszło nam się rozstać. Zostawiła nas także Lidka, która niestety musiała już wracać do Krakowa.
Poznanie Brańa i Tanji, ich rodziców, rodzeństwa, przyjaciół było wspaniałym i pełnym miłości przeżyciem. Nie tylko poznaliśmy cudownych ludzi, ale także trochę otworzyliśmy się na dialog z chrześcijanami innych wyznań. Co więcej, jak to ujął Brańo „zanim Was poznałem miałem średnie zdanie o katolikach, ale nie jesteście tacy źli” ;).