Cytrynowe Drzewo dla Franciszka
Miło nam zameldować, że akcja Cytrynowe Drzewo dla Franciszka w Warszawie zakończyła się sukcesem. Drzewo około godziny 23.20 zaowocowało. Halo Kraków, halo Kraków.
Miło nam zameldować, że akcja Cytrynowe Drzewo dla Franciszka w Warszawie zakończyła się sukcesem. Drzewo około godziny 23.20 zaowocowało. Halo Kraków, halo Kraków.
W środę spotykamy się w Lipowcu. Wspólnym uwielbieniem Pana na wzgórzu, z którego rozciąga się widok na odległe krainy, zaczniemy naszą drogę w nieznane. Kogo spotkamy? co będziemy robić? którą drogą jechać? wszystkie nasze wątpliwości oddajemy Bogu, żeby mógł zadziałać. Być narzędziem w Jego ręku i będzie najlepiej.
17 lipca rozpoczynamy tegoroczną Drogę, tym razem w stronę Danii. Jak zwykle bez planu wpadamy w ręce Ducha Świętego. Jeżeli ktoś z Was chce ruszyć z nami, albo zna kogoś, kto chce, to trzeba nam o tym powiedzieć już teraz. Opowiemy o wszelkich szczegółach, kiedy się spotkamy. Dołączcie, zapraszamy!
Po całym dniu roboty spaliśmy jak zabici. Jaga w ramach wczesnego wstawania miała dostawać jakieś zadania wymagające pełnej mobilizacji. Zaczęliśmy od czegoś prostego, czyli od zjedzenia kanapki położonej jej na wyciągniętej dłoni (Przebieg zadania widoczny na zdjęciu). Gdy już wszystkim udało się wstać, zabraliśmy się za sprzątanie parkingu przy sokólskim kościele, za co w nagrodę…
Po kolejnych stopach oraz wspaniałej gościnie u Ani i Arka w końcu wszyscy dotarliśmy na Nowolipki. Piękny to był dzień, niekończących się powitań, opowieści i biesiadowania. Nie dawało się jednak ukryć, że podróż dobiegła końca. No prawie… Magda i Jaga pomyślały, że Europewaits bez wizyty pod Znievą nie może się zakończyć. Wsiadły w stopa i…
Do Rozanegostoku zawitalo trzech wyszkolonych drwali, ktorzy zrownali z ziemia krolestwo zabaw dzieciecych. Pierwszy z nich Jurasem zwany, z rana gorzal od goraczki jeszcze, a jeszcze dobrze siekiera mu przed okiem nie migla, a juz zjezdzalnia przerabana na wskros lezala. Drugi, Buka pokrotce wolany, slupy jeden po drugim z ziemi wyrywal, jakby z ramienia kurz…
Zostawiliśmy pistacjowe czekoladki i Różany Stok za plecami. Wywiezieni w ósemkę na lawecie dotarliśmy do Sejn. Takie stopy kochamy najbardziej! Tu przez mury Synagogi Białej rozbrzmiewała muzyka klezmerska. Tu też zastaliśmy otwarte na oścież drzwi domu siostry Henryki, która przygarnie z uśmiechem każdego przybłędę. Choć było już późno dostaliśmy jeszcze smakowity chłodnik (możnaby rzec, już…