|

Ogród siostry Małgorzaty

Z samego rana udaliśmy się do ogrodu siostry Małgorzaty, która wykrzyknęła „z nieba żeście mi spadli”. Dzień upłynął nam na koszeniu trawy, zwożeniu drewna do piwnicy (dwóch dzielnych mężczyzn z naszego grona rozrąbywało co większe pieńki na pół), a inaugaracją wielu godzin pracy było widowiskowe zrównanie szopy z ziemią. Nie zabrakło oczywiście bazy odpoczynkowej, czyli zacienionego stolika pod jabłonką, przy którym można było się pożywić to lodami, to szarlotką, czy wreszcie kolorowym od warzyw, przezdrowym i przepysznym obiadem. Odwiedził też nas ks. Józef, który, nie marnując czasu, pomógł chłopakom w rąbaniu drewna. Po skończonym dniu s. Małgorzata śmiała się, że nie może się już doczekać, żeby zobaczyć miny pozostałych sióstr, którym zapowiedziała, że jak wrócą, szopy nie będzie. Słowo się rzekło…;)

 
In the morning we went to Sister Małgorzata’s garden. She said that we fell straight from heaven. We spent all the day mowing the grass and taking the wood to the basement. The crowning achievement of our work was the spectacular razing of the shed to the ground. We had at our disposal a table shaded by the apple tree where we could relax, eat some ice cream or a piece of apple pie and have a wonderful dinner full of vegetables. We were also visited by Father Józef who gave us a helping hand in chopping wood. When the day finished, Sister Małgorzata told us that she couldn’t wait to see the other Sisters’ reaction. She promised them that she would get rid of the shed. She said, we did…;)

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *